frank_drebin frank_drebin
280
BLOG

Na marginesie nie wejścia kuriera do siedziby GW.

frank_drebin frank_drebin Polityka Obserwuj notkę 5

Miałerm raz w życiu tylko styczność z nadludźmi z GW. Był rok 1995. Właściwie szczyt GW. GW rozdawała karty, była czytana, obalała premierów, mianowała ministrów. Przywiozłem tam grafiki na wystawę, która miała być w lokalnym oddziale GW prezentowana (kiedyś pracowałem w tzw. kulturze). Ciężka sprawa dosłownie. Grafiki oprawione w szkło. Ciężkie jak cholera, niosło się je jak jajko. Bo to kruche w końcu. Na tzw. recepcji lokalnego, zaznaczam lokalnego oddziału GW, siedziały jakieś trzy gówniary, które samym swym spojrzeniem i odnoszeniem się do mnie i innych dźwigających te grafiki na drugie piętro, w starej kamienicy (a to inne piętra niż w bloku, dużo wyższe) oznajmiały coś w stylu. Ciesz się, że w ogóle możesz poznać nas nadludzi pracujących w GW. To postaw tu a to postaw tam. Zawieś - przecież my nadludzie nie będziemy tego wieszać.

Więc nie dziwię się kurierowi, że nie chciał wejść do siedziby GW. Żeby zostać potraktowany jak ostatnie g............no.

Bo tak nadludzie z rzekomo lewicowej i współczującej społecznie GW traktują innych ludzi. Traktują ich z góry, z pogardą.

Nie dziwię się też upadkowi ekonomicznemu GW. Jeśli mieli takie przerosty zatrudnienia, że w lokalnym oddziałe zatrudniali trzy panienki na recepcji to ten interes musiał paść.

 

Zwykle cyniczny i wredny, szukający dziury w całym ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka