frank_drebin frank_drebin
642
BLOG

Gwiezdne Wojny - przebudzenie mocy - uwaga spoilery.

frank_drebin frank_drebin Kultura Obserwuj notkę 13

No wreszcie udało mi się pójść. Świeżo po seansie spróbuję pisac co jest tak, a co nie. Ogólnie wrażenia lepsze niż po "ostatnich" częściach, czyli I do III. Wreszcie ktoś się wziął za kino, a nie za pierdoły w stylu żeby bogactwo jakiejś planety aż waliło po oczach. I żeby było jak najwięcej dziwnych stworów na metr kwadratowy ekranu. Chociaż tu też takie momenty się zdarzają. Chyba jednak obawy o sprzedanie Disneyowi praw do SW były przesadzone. Słabości scenariuszowe są. Przejście ot tak sobie na jasną stronę mocy stormtroopera - no cóz nie udawajmy popelina. Minusem dużym jest też Kylo Ren. Ma w sobie tyle demoniczności i zła Dartha Vadera co ratlerek przy rottweilerze. Chyba zła i demoniczności miała mu przydać maska, którą nosi bez sensu przez większość filmu. Jednak efekt tego żaden. Plusem są sceny nazwę to "surowe". Jedna z pierwszych scen najazdu na wioskę gdzie nowa odmiana imperium dokonuje masakry. Tudzież ganianki po stacjach kosmicznych i strzelaniny ze stormtrooperami, które wszyscy pewnie pamiętają z kanonicznych SW - części do IV do VI. Trochę denerwująca jest nowa odmiana R2D2, czyli BB8. Zachowuje się jak pies, a nie jak robot. Dobrze, że nie ma ogonka bo nim by machał. Lubię bardzo psy, ale od robota w filmie oczekuję czego innego. Niestety chyba błędem było przywołanie w filmie wątku Lei i Hana. Widać po ich "zaangażowaniu", że grają nie bo chcą tylko za kasę. Ja wiem, że gra się zawsze za kasę, ale aktorstwa w nich tyle co barszczu w barszczu z paczki. Odwalili swoje, wzięli kasę i koniec. Za plus oczywiście poczytuję parę smaczków - cytatów i nie tylko z kanonicznych SW. Na moje jest też cytat z Czasu Apokalipsy. Ot taki żarcik, ale miły. Dla kogoś kto zna kino. Wiem, że już jakichś następnych SW nie dożyję. Na koniec zrobili tyle możliwych nazwę to wyjść na kolejne filmy, że mnogość postaci może być nieograniczona.

Ogólnie nie jest źle. Chociaż jakbym koczował przed kinem w oczekiwaniu na pierwszy seans, pewnie czułbym się zawiedziony.

To tylko próba recenzji, która z definicji jest subiektywna. I pisze to człowiek, który po raz pierwszy zobaczył SW w wieku 11 lat w kinie w roku 1979 a potem gapił się w niebo i myśłał, czy lata tam Luke Skywalker. Więc częśći IV do VI pozostaną dla mnie czymś zawsze niedościgłym.

Zwykle cyniczny i wredny, szukający dziury w całym ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura